Psychotronika czy ezoteryka

Interesuje Cię psychotronika i ezoteryka? Zobacz co ciekawego możemy Ci zaproponować

Zobacz także: Sklep Ezoteryczny

poniedziałek, kwietnia 24, 2006

Trafieni przez fortune - Edmund Burel

Niekwestionowanym i najstarszym, bo liczacym sobie prawie 50 lat, krolem polskiego hazardu, jest "Duzy Lotek". W polaczeniu z coraz potezniejszymi wygranymi ulokowal sie on jeszcze mocniej na pozycji lidera wszelkich gier liczbowych w naszym kraju. Dzieki niemu kilkaset osob stalo sie milionerami, ludzmi z fortunami liczacymi sie juz w calym swiecie.

"Trafieni przez fortune" to opis kilku autentycznych, i z pewnoscia dlatego tak emocjonujacych historii tych wlasnie ludzi. Dzieki nim mozesz dowiedziec sie jak wygrali oni swoje miliony, jak trafili w "szostki" i jak potrafili wykorzystac te oszolamiajaca fortune.

Teraz i Ty mozesz dolaczyc do grona tych szczesliwcow, czytajac ich prawdziwe przezycia.

Fragment ksiazki:

Na cicha, zabudowana przedwojennymi willami uliczke Jerzy z Waldkiem przyjechali taksowka. Zatrzymali sie kilka numerow dalej od interesujacego ich adresu. Z rozbawieniem dostrzegli parkujacy obok radiowoz.
- Nie uwazasz, ze pilnowanie przez gliniarzy zgola nie socjalistycznego przybytku traci kabaretem? - zauwazyl Jerzy.
- Pewnie ktorys z ich wielkich wodzow jest w srodku - domyslil sie Waldek. - Albo jakas szycha z gdanskiego Komitetu. Przygotuj swoje szare komorki. Wchodzimy.
Przygotowanie szarych komorek bylo absolutnie na miejscu. Przyjaciele nie zamierzali sie bowiem bawic w hazard przy ruletce czy pokerze. Postanowili zmierzyc sie z Black Jackiem.
Kilka slow wyjasnienia dla tych, ktorzy Black Jacka kojarza z gatunkiem whisky albo nie kojarza w ogole. Black Jack to kasynowa odmiana znanej zapewne wszystkim hazardowej gry karcianej w „oczko”. Gra sie nie z partnerami, ale z krupierem, czyli przedstawicielem kasyna. Krupier ma do dyspozycji karty, zas gracze obstawiaja dowolna suma pieniedzy pule i staraja sie tak dobrac karty, aby miec wiecej punktow od krupiera. Najwyzsza i zawsze wygrywajaca suma punktow jest 21. Tak jak w „oczko”. Zas dobranie przez gracza lub krupiera asa i dziesiatki to wlasnie „Black Jack”.
Do czego w klasycznie wrecz losowej grze moga sluzyc szare komorki? Moga. Od ich liczby i kondycji zalezy bowiem niedostepne przecietnym smiertelnikom zapamietywanie. Nalezy tylko, bagatela, zapamietac po kolei wszystkie ukazujace sie na stole karty, blyskawicznie zorientowac sie, jakie jeszcze zostaly w specjalnym, obslugiwanym przez krupiera podajniku i stosownie do tego obstawiac mniejsze lub wieksze pule. W duzych, profesjonalnych kasynach krupier Black Jacka ma do dyspozycji od czterech do szesciu talii kart tasowanych razem przez specjalne urzadzenie. W jednej talii znajduja sie 52 karty. Zapamietanie i sensowna analiza od razu czterech talii - 208 kart zdaniem kasynowych fachowcow jest praktycznie niemozliwa dla nikogo. Inaczej jest jednak w niewielkich badz amatorskich kasynach, gdzie uzywa sie tylko dwoch talii kart. Taka wlasnie iloscia grano w Sopocie.
Dwaj nasi bohaterowie usadowili sie przy stole „Czarnego Jacusia” i przez kilkanascie minut leniwie obstawiali male stawki. Uwazny obserwator jednak by dostrzegl, ze od czasu do czasu ktorys z nich obstawial maksymalnie, najwyzsza stawke. I przewaznie wowczas wygrywal. Wejdzmy w tok rozumowania Jerzego:
Idzie juz siodmy as. A w maszynce jeszcze 42 karty. Krupier bedzie dawac dupy az milo. Zostalo az 24 „dziesiatki”. Jak wyrzuci pierwsza blotke, to bedzie mozna bic na maksa. Prawie na sto procent bedzie mial „fure”. O wlasnie. Teraz. Krupier ma piatke.
- Stawiam maksymalnie - w beznamietnym glosie Jerzego nie bylo sladu podniecenia. Na stol padly zetony wartosci dwustu dolarow.
Przed Jerzym lezal krol. Krupier mial piatke. Po chwili krupier dolozyl do karty Jerzego czworke. Sobie dodal dame. Jerzy znowu maksymalnie przebil.
Nie dobieral juz kart. Mial tylko czternascie punktow. Krupier jednak musial pociagnac. Zasady gry mowily, ze majac szesnascie lub mniej punktow krupier musi jeszcze dobrac karte.
Po chwili po stronie krupiera ukazal sie walet. Jak wszystkie figury mial on wartosc dziesieciu punktow. Dama, walet i piatka to 25 punktow i „fura”. Przed Jerzym urosla spora garsc zetonow.
Takich, prawie pewnych wejsc, Jerzy mial tego wieczora cztery. Waldek dolozyl swoje trzy „maksy”. W hotelu podzielili wygrana. Kasyno stracilo ponad trzy tysiace dolarow.
- Jutro odpoczywamy, poderwiemy jakies dupenki i wydamy troche forsy - zadysponowal Waldek. - W sobote skoczymy do Szczecina. Tam tez graja dwiema taliami. Do dzisiejszej dziurki wrocimy za tydzien. Ostroznosci nigdy za wiele.
Jerzy zgodzil sie. Kasyna nie lubily przegrywac. Takich, jak oni „liczmanow” oduczano od gry szybko i skutecznie.
Wakacje mialy sie ku koncowi. Nasza dobrana para dorobila sie okraglej sumki pietnastu tysiecy dolarow. W przeddzien wyjazdu postanowili po raz trzeci odwiedzic kasyno w Sopocie.
Pierwsze trzy godziny uplynely spokojnie. Rozklady kart nie byly zbyt dobre i czytelne, totez koledzy grali ostroznie. Ale ktores z rzedu tasowanie zapowiadalo sie rewelacyjnie. W szesciokartowej koncowce zostaly dwie blotki i cztery figury. Krupier dostal szostke. Gdy druga szostka ukazala sie przed Waldkiem bylo pewne, ze krupier nie moze wygrac. Nic dziwnego, ze mlodzieniec zagral maksymalnie.
Bez podniecenia przygladal sie karcie krupiera, gdzie obok szostki mialy za chwile wyladowac dwie figury i kasyno oglosi swoja kolejna porazke. Tymczasem obok szostki krupier wyciagnal z maszynki... ASA.
- Siedemnascie - beznamietnie oglosil krupier. - Bank wygrywa.
- Dziewiec asow - niemal krzyknal rozdygotany Waldek. Ulamek sekundy pozniej uswiadomil sobie swoj blad.
- Owszem - spokojnie oznajmil krupier. To moze byc rowniez dziewiaty, albo nawet jedenasty as. W trzech taliach jest ich dwanascie. Nasz podajnik ma atest na trzy talie. Gratuluje jednak szanownemu panu spostrzegawczosci.
Kasynowi ochroniarze czekali blisko hotelu. Mimo ze Jerzy i Waldek spodziewali sie napasci, nie mieli zadnych szans. Gaz obezwladniajacy, precyzyjne uderzenie, potem ciemnosc. Obudzili sie w gdanskim szpitalu, prawie po dwoch dobach. Gorzej oberwal Waldek. Jego prawa dlon wymagala az czterech operacji. Mimo to pozostal lekki niedowlad trzech palcow. Jerzy przypominal jeden wielki siniak.
Ich pokoj hotelowy byl pusty. Znikly wszystkie wygrane dolary. W skrytce na klucze czekal krotki, napisany na maszynie list:
„Jedynym hazardem, ktory mozecie szanowni panowie uprawiac bez najmniejszych przeszkod z naszej strony pozostal totolotek i gra w brydza na zapalki. Dowiemy sie o kazdej probie przekroczenia naszego zakazu.”
Po roku sprobowali. Zagrali na mazurskiej wyspie w brydza, z wyjatkowo wysoko oplacanymi punktami. Zostali zatrzymani gdzies kolo Ketrzyna. Tym razem splonal tylko mercedes Jerzego. Byla tez krotka ustna wiadomosc: trzeciego ostrzezenia nie bedzie.

Liczba stron: 196



Kup Trafieni przez fortune - Edmund Burel w CzaryMary.pl