Psychotronika czy ezoteryka

Interesuje Cię psychotronika i ezoteryka? Zobacz co ciekawego możemy Ci zaproponować

Zobacz także: Sklep Ezoteryczny

niedziela, maja 07, 2006

Pupu w krainie zycia po smierci - ksiazka dla dzieci - Sebastian Minor

…Pupu w jezyku hawajskim oznacza muszle oraz harmonie i bycie w pelni.

W malutkiej wiosce niedaleko Luksoru zyl sobie chlopiec. Na imie mial Pupu.

Nie chcial bawic sie z innymi dziecmi, nie lubil szkoly i chodzil wciaz smutny. Od smierci matki minelo juz 5 lat, a on stale rozmyslal; dlaczego tak sie stalo? Promykiem nadziei byl dla niego tylko brat Abu, ktory urodzil sie, gdy mama umarla.

Abu, gdyby tylko mogl, ani na chwile nie opuszczalby Pupu. Chodzil za nim krok w krok, bez slowa, z tajemniczym usmiechem na ustach. Jak milczaca milosc ducha matki – zawsze byl obecny. Nigdy nie skarzyl sie na nic, nigdy tez nie plakal. Sciskal swoja mala raczka palec kochanego brata i patrzyl ufnymi, czarnymi oczami w glebie jego duszy, jakby wiedzial, co mialo sie stac juz niedlugo...

Pewnej niedzieli Pupu jak zwykle pomagal ojcu na budowie u bogatego kupca. Robota byla ciezka a zaplata mizerna, lecz chociaz Pupu byl jeszcze malym chlopcem, musial juz pracowac, by nie umrzec z glodu - tak powiadal tata. Pupu nie wiedzial, czy smierc z glodu jest gorsza niz smierc od upalu, jaki panowal w pracy, ale wolal nie pytac, tylko cicho zanosil cegly na miejsce budowy.

Nagle z gory ktos krzyknal: - Uwaga!

…Ze slabego rusztowania posypaly sie belki, przykrywajac watle cialo Pupu.

* * *

Niebo zrobilo sie jasne, powietrze rzeskie i przejrzyste – nie czulo sie upalu, zmeczenia ani potu. Wszystko wokol stalo sie jakby wyrazniejsze i jasniejsze, mimo ze byl to przeciez srodek dnia!

Pupu poczul lekkosc i blogi spokoj. „Poczul” to nieodpowiednie slowo. On BYL tym spokojem! Unosil sie nad kupa gruzu oraz gromada ludzi pokrzykujacych nerwowo i odslaniajacych lezacego pod belkami rusztowania chlopca. Obserwowal znieruchomiala twarz ojca, ktory kurczowo zaciskal palce i nie mogl poruszyc sie z przerazenia. Przez glowe mezczyzny stojacego nad cialem dziecka przeplywaly mysli pelne winy za to, co sie stalo.

Pupu chcial ojca pocieszyc, przytulic, potrzymac za reke, ale nie byl w stanie, gdyz ten nie zwracal na niego najmniejszej uwagi, tak jakby syna w ogole nie bylo! Pupu nie wiedzial juz, co ma robic, gdy nagle obok niego zalsnilo przedziwne, czyste swiatlo, duzo jasniejsze od slonca, a jednak nie razace w oczy.

Chlopiec mial wrazenie, ze to swiatlo jest kims, nie czyms. W jego glowie natychmiast zadzwieczala mysl: Nie lekaj sie. Przyszedlem po ciebie, aby cie zaprowadzic do domu. Do twojego prawdziwego DOMU!

Pupu unosil sie w tym dziwnym blasku. Mial wrazenie, ze podrozuje przez dlugi tunel, ktory utworzyl sie we wnetrzu tego swiatla, przypominajacego teraz tube laczaca dwa swiaty: ziemski i ten, ktory mial wlasnie poznac.

* * *

Zawsze podejrzewal, ze Raj jest cudownym miejscem, ale nie umial wyobrazic sobie takiego piekna, jakie ukazalo sie jego oczom po dotarciu do celu. Byl pewien, ze jego matka trafila do Nieba, bo byla dobra kobieta – zawsze dbala o niego najlepiej, jak potrafila, mimo wszelkich trudnosci czesto przynosila mu jakies smakolyki i cieszyla sie kazda jego radoscia.

- Dlaczego pomyslalem akurat o mamie? – zastanawial sie Pupu. Wtem zobaczyl przed soba jej biala postac, ktora otworzyla szeroko ramiona w gescie powitania.

- Jestem tu, to naprawde ja – powtarzala tulacemu sie do niej chlopcu, a on wciaz nie mogl uwierzyc, ze to, co dzis mu sie przytrafilo, jest prawda. Matka, jakby czytajac w jego myslach, powiedziala: - Wiem, co czujesz. Sama przez to przeszlam, ale bedziesz jeszcze bardziej zaskoczony tym, co cie tu spotka... No, chodz – dodala, usmiechajac sie tajemniczo.

Rajski park byl przeogromny. Zewszad wylanialy sie coraz to nowe cuda: teczowe kwiaty, ptaki przylatujace do ludzi, pomniki, ktore zdawaly sie poruszac, alejki ukladajace sie we wzory jakby przeniesione z dywanu perskiego, fontanny tryskajace w niebo seriami swietlistych krysztalow i diamentow opadajacych jako czysta, chlodna woda...

Szli w kierunku jedynego budynku w okolicy. Potezne kolumny wspieraly strzelista kopule ze wszystkich stron ozdobiona postaciami aniolow i swietych. Wewnatrz, na szczycie kaskady bialych schodow dojrzal mezczyzne wspartego na polkulistym oltarzu przypominajacym nieco szkolny globus, tylko duzo wiekszym i bardziej okazalym. Nieznajomy cieplo spogladal na Pupu, przywolujac go wzrokiem. Byli teraz sami – jakby otoczeni milionami promieni slonca przeciskajacych sie przez krysztalowa kopule zwienczajaca dach tej wspanialej budowli.

Stojac naprzeciwko tej jasniejacej boskim majestatem istoty, chlopiec uslyszal w sercu glos: - Nie musze ci sie przedstawiac. Znasz mnie...

Ty jestes... JEZUS – rzekl Pupu, pochylajac glowe z pokora.

Tak! Znasz mnie jako Jezusa, ale w wielu sercach jestem znany pod innymi imionami. A teraz zobaczymy, kim Ty jestes...

Wszedzie dookola pojawialy sie ruchome obrazy z zycia Pupu. Mogl je obserwowac i jednoczesnie byc w nich wszystkich! Mogl takze zrozumiec uczucia osob, z ktorymi rozmawial, gral w pilke czy tych, ktorym czasem dokuczal.

Widzial, jak jego starsza siostra, Mila, kiedys niesprawiedliwie nakrzyczala na niego, ze ukradl jej wstazki do wlosow i uderzyla go w twarz. Wiedzial, ze kokardy dostala w prezencie od mamy, ze nie chciala tego zrobic – byla tylko zdenerwowana, bo kolega naublizal jej w szkole, zeby przypodobac sie innej dziewczynie. Potem wstazki sie znalazly. Mila w roztargnieniu zostawila je w szkole, ale nigdy nie odwazyla sie przeprosic brata za to, co stalo sie wtedy...

Pupu zauwazyl, ze jeden zly czyn wywoluje lawine innych zdarzen i wielu ludziom zadaje sie bol, pozwalajac, by zlo sie rozprzestrzenialo. Zrobilo mu sie bardzo przykro. Natychmiast tez postanowil, ze juz nigdy nikogo nie skrzywdzi, nawet nie pomysli, ze ktos jest zlosliwy, bo zlosc wydala mu sie wirusem, ktory atakuje i przenosi sie na innych, jesli go w sobie nie zwalczymy.

Zobaczyl zal ojca po stracie zony i widzial jego bol, gdy niosl do domu cialo syna. Ujrzal czekajacego na drodze malego chlopczyka, ktory nie rozumial, dlaczego tacie towarzyszy tylu ludzi. Dostrzegl lze na twarzy ukochanego Abu, ktory mala raczka zlapal palec brata i nie chcial puscic jego reki. Gdy Pupu polozono w jego lozku, malec wciaz siedzial przy nim i czuwal.

- Ja chce tam wrocic. Ja... musze tam wrocic! Dobry Jezu, pozwol mi – prosze!

- Jeszcze nie skonczylismy. Nawet nie zaczelismy. Nie wiesz jeszcze wszystkiego. Masz tyle pytan, na ktore moge ci odpowiedziec...

- Ale, co z Abu? Co z moim bratem? On tam na mnie czeka, musze tam wrocic!

- Dobrze. Obiecuje, ze jeszcze dzis porozmawiasz z bratem. Jego milosc cie uleczy, poniewaz macie razem wiele do zrobienia na Ziemi. I wlasnie o tym pragne z toba porozmawiac. Powiedz, moj mily Pupu, dlaczego na Ziemi dzieje sie tak, jak sie dzieje. Dlaczego ludzie nie potrafia zyc, jak my tutaj, w Raju?

– Ja mam odpowiedziec Tobie? Przeciez jestes Bogiem. Ty na to pozwalasz, wiec to Ty mi odpowiedz – chlopiec zmarszczyl brwi.

- Pupu, ja moge tylko tyle, ile kazdy z was, a kazdy z was moze tyle samo, co ja! Jesli pozwalam na „zlo”, to jedynie dlatego, ze szanuje wasz wybor. Pozwalam na cos, na co i wy pozwalacie.

– A cierpienie? Dlaczego trzeba cierpiec? – protestowal Pupu.

- Cierpienie wynika z niewiedzy i zamkniecia sie na Prawde. Powiedzialem kiedys „poznajcie prawde, a prawda was wyzwoli” – mowilem o cierpieniu. Czy ty, Pupu, cierpisz dlatego, ze umarles?

– Nie i pragnalbym zostac tu na zawsze, gdyby nie moi bliscy, ktorzy zostali na dole. Zobacz, jak rozpacza moj tata...

- Pupu! Przyjrzyj sie temu, o czym powiedziales – to bardzo wazne dla wszystkich. Dlaczego twoj ojciec cierpi, a nie ty, chociaz to TY umarles, a nie on?

- Bo umarlem jako dziecko, a nie ze starosci, jak moj dziadek?

- Nie o to mi chodzi, chociaz, rzeczywiscie, ludzie trudniej godza sie ze smiercia dziecka, mimo ze prosilem ich slowami „pozwolcie dzieciom przychodzic do mnie”. Glownym powodem jest to, ze oni nie wiedza, co dzieje sie z czlowiekiem po smierci. Ty juz wiesz!

- Ja bym to nazwal wielka miloscia, spotkaniem kochanych bliskich, spelnieniem!

- Masz racje, Pupu. Zycie to wielkie swieto. Szkoda, ze wiekszosc ludzi zaczyna swietowac dopiero po smierci!

Wtem rozlegl sie chor tysiecy rzewnych glosow. Narastajac rozbrzmiewal nuta radosnej milosci – jakby chcial otoczyc wszystkie serca nadzieja, napelnic dusze harmonia, obdarzyc kazdy umysl pokojem. Slowa piesni odbijaly sie echem w sercu:

Pokoj jednosci na Swiecie!

Wysylam do was to dziecie.

W niewinnym tancu,

Bozym Rozancu,

Nawlecze na sznur Milosci

Wszystkie istoty ludzkiej jednosci.

Jego sluchajcie,

Poklon mu oddajcie,

Bo z Ducha do was przychodzi – wszystkich nas oswobodzi!!!

- Zostaniesz moim poslancem, Pupu. Tak, jak wielu przed toba. Odeslalem ich do ziemskiego swiata, aby powiedzieli innym, ze smierc nie istnieje – jest tylko zycie wieczne. Jedno wyklucza drugie. Przeciez, skoro zyjesz, nie mozesz umrzec, czyli utracic zycia. Zycie juz masz – od Boga. Tego daru nikt ci nie moze odebrac – ani starosc, ani smierc, ani nawet ty sam!

Rozumiesz, o czym mowie? Zycie to nieustanny proces zmiany! To mozliwosc poznania i doswiadczenia kazdego stanu istnienia w tym Wszechswiecie i w innych, bo chyba nie sadzisz, ze wszechmogacy Bog ograniczylby sie do jednego tylko Wszechswiata i paru wymiarow?

Spojrz w gwiazdy, Pupu! Cala ta ogromna przestrzen, wszystkie galaktyki wirujace wokol jednego Centralnego Slonca to twoja i wasza droga! Droga do Domu Boga! Wasza planeta jest pierwszym, malym krokiem. Pierwszym i nie jedynym, ale najwazniejszym – poniewaz kazda, nawet najdluzsza podroz zawsze zaczyna sie od pierwszego kroku.

Czy teraz wreszcie widzisz, jak niemadrze jest myslec, ze ktokolwiek z was moglby umrzec i nie dokonczyc tak fascynujacej podrozy?

- Ale ja znam swoj dom – to maly domek z glinianej cegly niedaleko Luksoru.

- Pupu, gdybym ci powiedzial, ze mozna mieszkac w domu z wody, a nie z cegiel, czy uwierzylbys mi?

- Jak to? Zeby mieszkac w wodzie, trzeba chyba byc ryba albo krokodylem...

– A ja powiadam ci, Pupu, ze na dalekiej polnocy twojej planety ludzie buduja domy z lodu, ktory jest zamarznieta woda. To tak, jak twoj duch zamieszkal czasowo w twoim ciele, a gdy nadchodzi wlasciwa pora, duch powraca do swojego duchowego domu, ktory mozesz porownac do zamarznietego swiatla w takiej formie, jaka mu nadajesz swoja mysla.

Tak jak ten gmach jest tylko naszym wspolnym zyczeniem, a wyglada tak, zeby najlepiej odpowiadal temu, co pragniemy w nim zrobic, poznac i czego doswiadczyc.

- A wiec moje zycie tez wyglada tak, jak tego pragnalem czy tego chcialem?

- Abys mnie dobrze zrozumial, Pupu, przeniesmy sie do czasu narodzin twojego brata. Abu byl ze mna, gdy twoja mama dowiedziala sie, ze moze nie przezyc narodzin swojego dziecka. Postanowil urodzic sie, aby przyjsc ci z pomoca, by towarzyszyc ci w trudnych momentach zwatpienia i zalamania.

- To prawda. Abu byl w moim sercu jedyna nadzieja, ze warto jeszcze zyc.

- Pomysl, co by sie stalo, gdybys stracil te nadzieje. I pomysl nad tym, co NIE STALOBY SIE, gdybys nie poznal tego, co wiesz w tej chwili, tylko utknal w swoim wlasnym przygnebieniu na Ziemi czy w zaswiatach?

Pupu, ty bedziesz moja odpowiedzia na ludzkie modlitwy, ktorych miliony codziennie trafiaja do mnie z tymi samymi pytaniami: Boze, dlaczego ON? Dlaczego nam go zabrales?!

- Jezu moj, tak trudno mi to zrozumiec. Ja tez cie spytam: dlaczego ja?

- Wybralem ciebie, Pupu, bo po smierci matki ty najglosniej do mnie wolales.

- Ale nadal nie moge zrozumiec, czemu to ja mam im o wszystkim powiedziec.

- Wiem, boisz sie, ze ci nie uwierza, nie beda sluchac, ale smiac sie i odwracac od ciebie. Nie obawiaj sie, nie beda sie smiac i nie odwroca sie od ciebie, bo musieliby odwrocic sie takze ode mnie – dlatego nie odwroca sie od nas i beda nas sluchac.

Tak, Pupu, sluchac NAS, bo zawsze, gdy przemawiasz sercem, przez twoje usta i czyny przemawia Bog. Mow sercem i sluchaj sercem, bo Bog kocha sercem. Wszystko, co robisz, rob z milosci do innych, a bedziemy polaczeni na wieki. Tak, jak bylo przed wiekami, teraz i zawsze.

– Amen – wyszeptal Pupu. - A co mam powiedziec ludziom? Jak ich oduczyc cierpienia, nauczyc milosci, Jezu?

– Ucz ich MYSLEC SERCEM! W kazdej rozmowie, dyskusji czy klotni niech zawsze przemawiaja serca, a nie rozumy, bo serce masz jedno, a rozumow wiele. Nauki sa sprzeczne i zalezne od doswiadczenia, ale milosc jest zawsze jedna i ta sama u wszystkich. Tylko dzieki milosci odnajdziecie porozumienie w zwiazku, rodzinie, narodzie, na swiecie. Serce jest schronieniem duszy, w ktorym schronienia poszukuje takze i umysl. I znajdzie tam cicha przystan – oaze spokoju w burzy niepewnosci. Znajdzie tam tez nadzieje i prawdziwa pewnosc.

Dusza nie umiera! Duch trwa wiecznie zywy! Zycie jest kropelka rosy w oceanie. Kropla z oceanu – Bog z Boga, Swiatlosc ze Swiatlosci, Milosc z Milosci, Czlowiek z Boga, a Bog z Czlowieka. Nic nie ginie, choc wszystko sie zmienia. Otworzcie swoje serca, uwalniajac wiare i niech ona prowadzi was do wiedzy waszego doswiadczenia. Kierujcie sie madroscia, ktora wam dalem – nie odrzucajcie zlota tego przekazu, gdy macie w garsci tylko piasek.

Wasze teorie tak zwanej nauki czy teologii moga was wprowadzic w blad, ale czy wyprowadza wasze dusze z miejsca zalu i cierpienia, w ktorym sie znalezliscie? Poznajcie to dziecie i Prawde, ktora glosi. Poznajcie swym sercem. Prawda nie przychodzi z zewnatrz. Wyplywa z was. Madroscia jest przylozyc ja do serca i poddac probie zgodnosci. Niczym klucz do zamka Prawda ta dopasowana jest do waszych umyslow, abyscie mogli ja latwo przyjac i skorzystac z niej, jako szansy uwolnienia po dlugiej niewoli falszywych przekonan.

Wzleccie niby biale ptaki, kazdy w swoja strone, bo i tak wszystkie dolecicie do Nieba. Zawsze tak bylo i nigdy nie moze byc inaczej!

Przemowi do was maly Pupu, dziecko, ktore jest w kazdym z was. Maly Ksiaze waszej istoty, ktory posiadl juz cale Krolestwo Ducha, a teraz moze stac sie Krolem na Ziemi. Krolem Dusz!

Stan obok nas, przylacz sie do naszej wspolnej wielkiej procesji ludzi boga i dusz mieszkajacych w niebie. Niech polaczy nas Milosc! Bedziemy razem kroczyc przez zycie – nie jedno, lecz kazde z wielu!

Obudz sie i rozkwitnij jak pak po dlugiej zimie – nadchodzi wieczna wiosna twojej istoty! Raduj sie, bo oto swiat zmieni sie za twoim przykladem! A echo tych zmian odbije sie na Ziemi w kazdym sercu mezczyzny, kobiety czy dziecka.

Kto ma uszy do sluchania, niechaj slucha... A KTO MA SERCE DO MILOWANIA, NIECHAJ MILUJE! To jest nowa ewangelia na nowa Epoke Wolnosci:

Wszystko, co robisz, ROB SERCEM!

Pupu sluchal i sluchal, a im dluzej sluchal, tym wiecej slyszal. Im wiecej slyszal, tym wiecej wiedzial. Im wiecej wiedzial, tym glebiej wierzyl. Im glebiej wierzyl, tym bardziej ufal. Im bardziej ufal, tym mniej sie lekal. Im mniej sie lekal, tym wiecej sluchal.

Gdy tak sluchal, stawal sie tym, co uslyszal, zrozumial i przyjal za czastke samego siebie. Pupu stal sie Poslancem Swiatla na Ziemi. I kiedy wyszli razem ze Swiatyni Swiatla, lsnili obaj tak jasno, ze czekajaca na zewnatrz matka chlopca z trudnoscia mogla ich odroznic.

Bijace z ich serc wirujace plomienie zlewaly sie w jasnej bieli, jakby wolajac tryumfalnie: - Dokonalo sie! Teraz jestesmy JEDNYM!

I Pupu zrozumial, o czym mowil Chrystus. Jezus zas poznal, ze Pupu rozumie...

- A teraz, drogi przyjacielu! – rzekl Jezus – Pokaze ci cos, o czym na Ziemi nie wie nikt, a powinni wiedziec wszyscy. Istnieje jeszcze jedna planeta, blizniacza siostra Ziemi, nazywana ASTORIA, rownie piekna i bardzo od was oddalona. Nie jest ona zwykla planeta, ale skamieniala. Czarny, kamienny lod pokrywa cala jej powierzchnie, przez co nie moze sie na niej rozwijac zycie.

* * *

Poniewaz w zaswiatach mysl jest glownym srodkiem transportu, Pupu natychmiast znalazl sie na powierzchni ciemnej, kamienistej planety. Odnosil wrazenie, ze gdyby mial cialo, otoczylby go przeszywajacy chlod. Jednoczesnie wyczuwal w powietrzu tej planety dziwny, jakby zastygly w zamysleniu spokoj. Dostrzegl nieopodal migocace slabe swiatelko i postanowil zaraz sprawdzic, skad dochodzi. Ruszyl wiec w tym kierunku, myslac: -Znow ide w kierunku swiatla. Ciekawe, czego naucze sie tym razem. Przeczuwam, ze bedzie to cos bardzo waznego...

Na kamieniu, w otoczeniu kilku prostych przedmiotow siedzial niski czlowiek, ubrany w szaty mnicha, z glowa nakryta kapturem. Wewnatrz groty panowala cisza i spokoj taki, ze az dzwieczalo w uszach. Medrzec, bo tak go odebral Pupu, grzebal patykiem w popiele dogasajacego ogniska, kreslac tam jakies znaki.

– Kim Jestes? – zapytal smialo Pupu.

– Nazywam sie Chiron. Czekalem na ciebie, chlopcze – odparl nieznajomy. - Czy wiesz, czemu ta planeta jest skamieniala? – wyprzedzil pytanie pojawiajace sie w myslach chlopca.

- Astoria jest wielkim sercem wszystkich ludzi zyjacych na Ziemi. Przyjrzyj sie dobrze, jak to serce wyglada od wewnatrz. Chociaz „wewnatrz” to wcale nie musi znaczyc „w srodku”.

Chiron zamyslil sie nad tym, co wlasnie powiedzial, a potem ciagnal: - Nie zawsze tak bylo, wcale tez tak byc nie musialo, ale stalo sie, jak sie stalo. Z naszej, pieknej niegdys planety przetrwalo wlasnie tyle. Jestem ostatnim mieszkancem tego globu i rzadko miewam tu gosci. Ostatni byl jakies 30 lat ziemskich przed toba. Znacie sie. On zyje w tobie, a ty w nim, ale mijacie sie w snach. Tylko rankiem lub przed zasnieciem mozecie zamienic slowo, lecz trudno wam go nie zapomniec. Rzecz w tym, ze ktos powinien wreszcie wszystkim to powiedziec.

Taak, Ziemia tonie w odmetach mysli, a serca pozostaja gluche. Ogarnia je lod ignorancji, a Astoria wziela go na siebie...

– Ale jak to sie stalo! I co mozemy z tym zrobic? – dopytywal Pupu

- Ja moge niewiele, ale ty mozesz bardzo duzo, moj chlopcze! Taak, Jezus nigdy nie zostawia was bez dodatkowej szansy. Na pewno posle miliony aniolow, ktore na wlasnych skrzydlach zaniosa do ludzi wszystko, co teraz ode mnie uslyszysz...

Pupu az zamarl w milczeniu. Niespodziewanie poczul sie odkrywca ogromnego skarbu, o jakim marzyl, sluchajac opowiesci o piratach i dzielnych kapitanach okretow zeglujacych po niezmierzonych morzach i oceanach. Zawsze pragnal podzielic sie takim skarbem ze wszystkimi biednymi i cierpiacymi zebrakami, ktorym brakowalo odwagi, by poplynac dalej niz siegal ich wzrok.

* * *

Chlopiec odniosl nagle wrazenie, ze przemierza ocean wszechswiadomosci. Na Holy Spirit, swoim okrecie niesionym na skrzydlach fantazji, zdazal do swietlistego zlotego miasta zwanego Samarten, by wszystkich powracajacych z Ziemi duchowych podroznikow powitac na Astorii - ziemi obiecanej.

Kazda dusza przekraczajaca mury zlotego miasta odziana byla w swietlistobiala szate powlekana zlotem na znak czystosci i przebaczenia. Za miejska brama Pupu zauwazyl – jakby po drugiej stronie swietlistego tunelu - postac czlowieka w granatowym habicie, rozdajacego te biale okrycia wszystkim podroznikom otoczonym przez anioly, przewodnikow i mistrzow, znanych chlopcu dotad tylko ze swietych obrazkow.

Pupu podniosl reke w pozdrowieniu. Dostrzegl, ze czlowiek w habicie odwzajemnil ten gest, a spod kaptura zajasnial promienny usmiech kogos, kto dzieli sie swym szczesciem ze wszystkimi...

* * *

Pupu ocknal sie nagle ze swojej wizji i zobaczyl nad soba oczy wpatrujacego sie w niego Chirona.

– Taak, zasnales tu na chwile a twoj towarzysz, ktorego tam widziales, wlasnie sie obudzil. Juz wie, ze tu jestes, i wie, co ma robic. To dobrze. Bardzo dobrze! Niedlugo sie wszystko zacznie, wszystko sie dokona...

- Zaraz, zaraz! Co sie zacznie? Co dokona? – Pupu domagal sie odpowiedzi.

- Zmiany, moj chlopcze, wielkie zmiany na Ziemi! Wrocisz tam, aby im to powiedziec, aby im to wszystko tylko przypomniec...

- Znowu nie wiem, co powiedziec i co przypomniec?

Chiron spojrzal na niego badawczo.



Kup Pupu w krainie zycia po smierci - ksiazka dla dzieci - Sebastian Minor w CzaryMary.pl