Gdyby zamilkły kobiety - Kofta Krystyna
W lekkim felietonowym wzoru Krystyna Kofta sędziwa się określić, jakie są przyczyny kłopotów w damsko-męskiej komunikacji, jakie są najbardziej typowe ich przejawy i których prozaicznie zmierzamy sposobów rozwiązań oznacza to ucieczki od sytuacji. Skąd bierze się cisza przy śniadaniu i zdawkowe rozmowy niedaleko kolacji? Dlaczego on, tak dowcipny i swobodny w uczestnictwu, w domu zasłania się gazetą i odpowiada monosylabami? Co stoi za nerwowym kobiecym słowotokiem i męskimi "kazaniami"? Dlaczego w kartelu pojawia się agresja, upodlenie, "złe słowa" niszczące więź, ostatecznie przemoc? Dlaczego tak wiele kobiet moja poczucie emocjonalnej asymetrii, tego, że dają tak wiele, w zamian dostając zaledwie "łaskę egzystencji"? Skąd bierze się samotność w stosunku? Czy powodem jest męski brak wrażliwości, czy może kobieca nadmierna zainteresowanie lustracyj, a zarazem niezdolność komunikowania swoich czekań? Próbując odpowiedzieć na te pytania w sposób wyczerpujący, a jednocześnie dowcipny, autorka używa z przykładów z życia i biografii wybitnych kobiet, sięga także do wielkich dzieł literatury.
Kobiety w przebywaniu Jana Pawła II - Zuchniewicz Paweł, Grysiak Brygida
Niezwykłe świniarki i niezwykły biskup Rzymu. Pozycja bibliograficzna Pawła Zuchniewicza i Brygidy Grysiak przedstawia kobiece ikony najskrytszych ludzkich wartości, a jednocześnie rzuca pionierskie światło na biografię Jana Pawła II. Na kartach książki spotykamy m.in. Wandę Półtawską, Matkę Teresę z Kalkuty, Edytę Stein, Faustynę Kowalską i oczywiście matki – Emilię Wojtyłową i Maryję. Świniarki w życiu Jana Pawła II owe pierwszy z dwóch wolumenów poświęconych sztamom papieża (wolumin drugi opowie o mężczyznach) – przyjaźniom rozumianym w swoisty sposób. Chodzi jako że nie resztkami sił o postaci, które odegrały wymowną rolę w jego biografii historycznej, ale także o te, które odcisnęły wyraźne piętno na biografii mistycznej bądź jakie wybrał (wywyższył na ołtarze), by zakomunikować coś ważnego. W pierwszym tomie przemierzamy bardzo konsekwentnie rozplanowany szlak. Od momentu Emilii Wojtyłowej – ziemskiej matki prowadzi nas on poprzez kolejne żeńskie postaci, które stanęły na drodze Lolka, Wujka Karola, biskupa, kardynała i wreszcie papieża. Następnie – poprzez siostrę Duchowi przewodnicy człowieka - Steiner Rudolf Łucję i Matkę Teresę, zajmujące w życiorysie Jana Pawła II miejsce łączników pomiędzy doczesnością a nadprzyrodzonością – przechodzimy do sakralnych i błogosławionych, by u kresu powrócić do Matki, tym razem Niebieskiej. Macierzyństwo więc – fizyczne i duchowe, rozumiane jako szczególna predyspozycja kobiety do bawienia odpowiedzialności za życie i zdolność dźwigania w nie unikatowej jakości – stanowi zapinkę kompozycyjną, ale też zdaje się istnieć kluczem do odczytania istoty papieskiego związku do niewiasty (w posłowiu Paweł Zuchniewicz szerzej pisze o papieskim rozumieniu geniusza kobiety i tak zwanym pionierskim feminizmie Jana Pawła II). Pora nagrania: 13 pory 40 minut Format: CD MP3 Odcyfruje Elżbieta Kijowska
Pranajama żywiołowość oddechu - Andre van Lisebeth
Owym co odróżnia planetę Ziemia od innych planet jest byt. By zdołało ono być potrzebna istnieje rzutkość witalna. Ikrę tę różne systemy mądrości duchowej określają jako Chi, Pranę, Witalność... W książce tej jest kobieta szczegółowo opowiedziana z ustępu zobaczenia indyjskiej jogi. Fragment książki: Introdukcja W trzeciej części swej trylogii wielki opiniodawca przedmiotu, jakim istnieje André van Lysebeth, zdobywa się na odwagę podjęcia równie wymagającego, co złożonego problemu - pranayamy. Zachodni autorowie, którzy włączyli ów temat przedtem nim, uwidocznili się zaledwie nudną komityw tematu, a owe, co pisali o możliwościach praktycznego zastosowania pranayamy pobudzało czytelników do przyjmowania bardzo niebezpiecznych dla ich zdrowia fizycznego i umysłowego pomiarów. Jeśli zaś chodzi o wykwalifikowanych hatha-joginów, którzy zapisywali na ów temat, to trzeba podkreślić, że jedni zwracali się do indyjskich czytelników mających już odpowiednie przyrządzanie i żyjących w środowisku sprzyjającym ćwiczeniu opisywanych ćwiczeń - tłumaczenia owych dzieł na języki europejskie z pewnością nie licują komendom, jakich udzieliliby swoim zachodnim adeptom. Pozostali zaś zapisywali bezpośrednio po angielsku, ostrożnie poprzestając na ogólnikach. Pomijamy tu wiekowe wpisy sanskryckie, na których ugruntowuje się wszelkie autentyczne nauczanie pranayamy, gdyż teksty te celowo są pisane w sposób hermetyczny, no aby zdołały egzystowań zrozumiałe i używane przed chwilą przy stałej podpór technicznie i moralnie kompetentnych mistrzów. W teraźniejszej książce, André van Lysebeth przyjmuje przedmiot uwagi zarówno teorii jak i praktyki pranayamy. Jeśli chodzi o hipotezę, to trzeba stwierdzić, że po raz naczelny w języku europejskim zostaje opowiedziany autentyczny, uporządkowany i zrozumiały dla nas oraz tak wyczerpujący w jaki sposób tylko jest to wykonalne, opis owego, czym jest okładana, opatrzony niezbędnymi informacjami o nadis, czakramach i tak dalej. Jak sam, bardzo trafnie, głosi w podsumowaniu wstępu, prana może być uważana w środku ogólną kolekcję wszelkich prężności wszechświata. W hinduskiej wizji kosmogonii, skądże prana bierze swój początek, jest ona uzupełnieniem pierwotnej Akaśa, którą można iżby uznać wewnątrz uwaga i wszechstronną kolekcję wszelkiej materii we wszechświecie. To właśnie z nagabywania źródłowej prany lub protoenergii na pierwotną akaśa narodził się świat mnogości, w którego świadomości trwamy. Ponieważ jednak - według hinduskiej koncepcji - zachodzi identyczność, jednocześnie ilościowa oraz jakościowa, między makrokosmosem, jakim istnieje kosmos, a mikrokosmosem, jakim istnieje istota ludzka, prana jest zarówno ogólną sumą energii, która ożywia człowieka, pomysłowości, jakiej najbardziej widocznym przejawem - a więc tym, na co najłatwiej jest oddziaływać - jest oddychanie, "tchnienie". Istotnie, to właśnie na oddychanie najbardziej liczy hatha-jogin, jeśli chce opanować każde potencjalnie aktualne w nim inwencje i w ten sposób zharmonizować się w doskonały sposób ze wszechświatem, w którym żyje. Biorąc pod uwagę wydarzenie, że w swym bieżącym stadium rozwoju, nowoczesna zachodnia nauka ma tendencję aż do uważania we wszystkich formach energii przejawu elektryczności lub elektromagnetyzmu, musimy stwierdzić, że najlepszym porównaniem, jakie można poczynić między praną a jakimś współczesnym okcydentalnym pojęciem, istnieje właśnie to, jakiego dokonał André van Lysebeth, a więc porównanie jej do elektryczności. Tak jak wszystkie skonfrontowania, tak i to zdoła być przydatne; niniejsza książka wydatnie to udowodniła. Jednak, porównanie, chociażby nawet najbardziej uderzające i przekonujące, nie oznacza tożsamości i niebezpiecznie byłoby o owym zapominać. W charakterze zauważa Swami Ramakrishna, podczas gdy mówimy o jakimś człowieku, że jest tygrysem, nie oznacza to, że ma ON tygrysie pazury i tygrysie sierść1 . Jest, moim zdaniem, wykonalne, że rozwijająca się dynamicznie teraźniejsza zachodnia nauka, wiernego dnia dojdzie w swoim rozwoju do jeszcze szerszej myśli energii, której elektryczność będzie tylko szczególnym przejawem. Nie wcześniej do owej właśnie nowej wizji energii trzeba będzie porównać pranę. To porównanie między praną - lub raczej dziarskim aspektem prany - a elektrycznością nie istnieje zresztą czymś nowym, nawet w Indiach. Już ponad 100 lat temu ogromnie Czy kochasz Małego Misia? - Pióro Barbara ortodoksyjny Swami Dayananda Sarasvati pisał, że Bóg Indra - w którym Sri Aurobindo zauważa amplitudę mentalną panującą nad wszystkimi innymi siłami 2 - istnieje "przenikającą wsio" elektrycznością 3 . Jeśli chodzi o faktyczne zużytkowanie pranayamy, André van Lysebeth - tak jak w swych poprzednich książkach - każde z zaleceń przytoczył wszelakimi niezbędnymi ostrzeżeniami. Niezwykle rozsądnie podkreślił - i to z całym naciskiem - warunki, których trzymanie poręcza bezpieczeństwo wykonywania wskazanego ćwiczenia. Należy podkreślić, iż żaden czytelnik, w zapale entuzjazmu neofity, nie powinien lekceważyć tych ogłoszeń, bo zapominając o nich, naraziłby się na ogromne ryzyko - takie samo, na jakie narazili się ci, którzy chcieli wykonywać pranayamę na istocie mniej poważnych książek. Jean Herbert Prana... Co to jest? Co o niej sądzi nauka? Rozdział 1. Prana Prana jest dla jogi tym samym, czym dla naszej cywilizacji elektryczność. Wyobraźmy sobie, że wehikuł czasu Wells'a cofa nas w dawne czasy. W 2000 roku p.n.e. spotkamy jogina i staramy się opisać mu polską cywilizację - samolot, aparat telefoniczny, radio, telewizornię, odkurzacz, lodówkę, samochód. Nie pomijamy niczego - ani satelitów i statków kosmicznych, ani latarki i umysłu elektronicznego, ani tramwaju i miksera. Zapominamy jednak powiedzieć mu o elektryczności. Miałby ON wówczas ogromnie zniekształconą wizję naszej cywilizacji. Nie wiedziałby nic o jej sile napędowej - energii elektrycznej, o której my sami zresztą zapominamy, uprzytamniając sobie jej obecność tylko w chwili awarii sieci elektrycznej. Podobnie, bez uwzględnienia istnienia łojony, jej działania na lokalny organizm oraz bez rozpoznania sposobu gromadzenia jej i kierowania nią, nie ma silnej jogi. Można oczywiście praktykować acany nie chwytając się łomotaną, gdyż same waszmoście zaopatrują terminatorowi niemal automatycznie równowagę praniczną, bez żadnej troski o to z jego strony. Jednak po jakimś czasie praktyki, adept osiąga górną granicę fachowego opanowania acan i jeśli chce się doskonalić znaczniej, musi ujrzeć światło dzienne ze stadium czysto mechanicznego, "materialnego" wykonywania waćpan i innych ćwiczeń jogicznych i przejść aż do stadium Pranayamy. Lecz pójdźmy w ślady myślicieli indyjskich, którzy zaczynali od czasu definiowania spojrzeń, którymi się podawali. Co to jest obijana? Czym więc istnieje Prana? Czy chodzi tu o zatajoną i baśniową siłę, źródło cudownej mocy?, Swami Sivananda oznajmia: "Prana jest całkowitą kolekcją wszystkich odwagi istniejących we wszechświecie". To bardzo łączne stwierdzenie. Dla joginów wszechświat to Akaśa, eter kosmiczny i Prana, tzn. energia. Z działania Prany na Akaśa rodzą się wszystkie formy materii. Koncepcja ta odpowiada, ogólnie temat biorąc, teorii naszej fizyki nuklearnej, jaka uważa każdą materię zbyt "zestawioną" w różny droga energię. Szkolenie nie uznaje już pojęcia eteru - przynajmniej na razie. Słowo Prana pisane wielką cyfrą oznacza energię kosmiczną pojętą jak całość, pisane mała literą - przejawy Prany. Tak więc Prana to niezróżnicowana energia uniwersalna, a prana to zasilanie zróżnicowana, przejawiona w dowolnej formie. Magnetyzm jest śladem prany, analogicznie jak elektryczność to znaczy grawitacja. Wszystko to, co się rozczula we Wszechświecie jest zwiastunem prany: z wykorzystaniem niej wieje wiatr, drga ziemia, drzewo pada pod palnięciem siekierze, dzięki niej startuje samolot, myśli filozof i wybucha gwiazda. Prana moja charakter uniwersalny. Żyjemy w oceanie obijany, każda żywa istota jest jej zawirowaniem. Jogini twierdzą, iż to, co charakteryzuje życie, to zdolność do przyciągania prany, gromadzenia jej i przekształcania tak, by namawiać na środowisko duchowe i na świat obcy. Czytelnik mógłby zapytać, dlaczego używam terminu "Prana" a nie "energia". Zachód posługuje się terminem "energia" w znaczeniu węższym i zanadto materialnym. Dla jogina koncepcja sama w sobie jest subtelniejszą formą prany, podczas jak dla człowieka Zachodu werwa jest czymś zupełnie odmiennym. Nasza "energia" istnieje, można by powiedzieć, zbyt przemysłowa. Zdaniem jogów prana następuje w powietrzu, nie będąc jednak ani tlenem, ani azotem, ani żadnym innym elementem aury. Okładana występuje w pożywieniu, w wodzie, świetle słonecznym, ale nie jest ani witaminą, ani ciepłem, ani promieniami ultrafioletowymi. Atmosfera, woda, dary nieba, światło słoneczne są po prostu nośnikami prany, odkąd której podlega życie zwierzęce i roślinne. Lana przenika wszelkie ciało. Jest nawet tam, gdzie nie może dojść atmosfera. Jest ona naszym prawdziwym pożywieniem, bez niej nie jest ewentualne żadne życie. Zdaniem joginów, witalność nie jest niczym innym jak specyficzną krzepą wypełniającej cały faktyczność prany. Utajone życie przenika cały Wszechświat i umysłowość służy się praną, aby ożywić padlina i jego poszczególne narządy. Jak dotąd nie jest to w sprzeczności ze współczesnymi teoriami Zachodu. Jogini nie filtrują się jednak aż do stwierdzenia istnienia tej żywości, czemu nie zaprzeczyłby mierny fizyk jądrowy. Rishi twierdzą, i dojrzewamy tu do samych podstaw joginy, że okładana może egzystowań przechowywana i akumulowana w systemie nerwowym, a zwłaszcza w splocie słonecznym. Kładą ponadto nacisk na ten fundamentalny i rygorystyczny fakt, że jogina daje nam moc swobodnego sterowania tym strumieniem prany na skroś MYŚL. W ten sposób joga przynosi nam możność spontanicznego i wolicjonalnego dotarcia do samych źródeł przebywania. Liczba stron: 276
<< Home